Tak się zastanawiam czy Bóg, w którego wierzą chrześcijanie jest właśnie tym, za którego się podaje. Bo jeżeli przyjmiemy, tak jak o nim między innymi twierdzą, że jest wszechwiedzący, to ujawniając się ponad dwa tysiące lat temu powinien przewidzieć jakie nieszczęścia pójdą za tym krokiem. Do tego czasu ludzie wierzyli w różnych bogów. Prawie każde, niewytłumaczalne w owym czasie zjawisko przypisywano jakiemuś bogowi. Prawie w każdym ówczesnym społeczeństwie widoczne na niebie Słońce czy Księżyc uważano za boga. Oczywiście jego nazwy były różne ale był to bóg widoczny, niejako "namacalny" i normalne dzisiaj zjawisko jak zaćmienie np. Słońca wtedy wywoływało przerażenie. Uważano to za gniew boga, którego starano się ułagodzić składając różne ofiary także z ludzi.
Nagle pojawia się nowy bóg, niewidoczny, mówiący o dobroci, równości i szczęściu, obiecujący wieczne życie a warunkiem osiągnięcia tego to tylko wiara w niego. Przedstawia swoje wymagania w formie 10 przykazań, do których jeśli będziesz się stosował wszystko co obiecuje - osiągniesz. Brzmi to bardzo ładnie jednak zastosowanie się do tych warunków w praktyce jest prawie niewykonalne. Oczywiście zaraz znaleźli się ludzie, którzy z imieniem nowego boga na ustach i w myśl jego przykazań postanowili wyciągnąć jakieś korzyści dla siebie.
I tak odnośnie punktu "Nie będziesz miał bogów innych przede mną" postanowili nawracać różne ludy, przez nich zwane pogańskimi, na nową wiarę. Lecz żeby się zbytnio nie trudzić wyjaśnianiem o co chodzi w tej wierze używali do tego mieczy. Zdobywane w ten sposób ziemie oraz łupy zostawiali dla siebie.
Organizowane wyprawy krzyżowe, nawracanie tzw. pogan, Inkwizycja, nawracanie Indian w Ameryce czy Murzynów w Afryce w rzeczywistości było to mordowanie niewinnych ludzi tylko dlatego, że mieli od wieków swoich bogów, innych od tego, który podobno jest prawdziwy.
A jak ma się do tego inny punkt Dekalogu - "Nie zabijaj"? Ano tak, że jest on dopiero piąty na liście a zacząć wypada od pierwszego wiec go realizowano. Umarły się nie poskarży bo i komu. On przecież ne pójdzie "do nieba" bo nie wierzy w tego "jedynego", prawdziwego a ten,za którego przelewają krew przecież im wybaczy bo robią to w jego imieniu. To jakaś paranoja. Podobnie obecnie myślą muzułmani, którzy organizując różne samobójcze ataki robią to w myśl Allaha i wierzą, że zabijając "niewiernych" znajdą szczęście po śmierci.
Nie ma co dłużej rozwodzić się nad "przedstawicielami" "jedynego, prawdziwego" boga bo ci od wieków pragnęli władzy i bogactwa jedynie dla siebie, twierdząc, że wszystko co czynią jest dla dobra Boga.
I tutaj się zastanawiam czy aby Bóg, w którego wierzy tyle milionów ludzi jest tym, za którego się podaje. Bo patrząc wstecz oraz na to co dzieje się dzisiaj to przecież bardziej przypomina to uczynki jakie Kościół przypisuje złu czyli tzw. Szatanowi. I czy to czasem nie sam Szatan jest objawionym ponad dwa tysiące lat temu Bogiem. Pod przykryciem dobra czyni samo zło i wszyscy dali się na to nabrać. Podobno "pod latarnią najciemniej".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz