Siedzę jak zwykle w swoim fotelu przy lampce koniaku mającej rozjaśnić mi umysł i zastanawiam się nad taką kwestią. Mianowicie - kilka lat temu na popularnym wówczas portalu społecznościowym Facebook utworzyłem grupę, której tematem jest ochrona zabytków a głównie dworów, pałaców i zamków. Przez okres kilku lat grupa rozrosła się do około 5000 członków. Aktywnych tj. dodających posty, zdjęcia czy komentujących je jest może 10% (zresztą jest to podobno norma wg. jakiś tam przeprowadzonych badań). Lecz mnie nurtuje takie pytanie - po co zgłaszać chęć przystąpienia do którejś z licznych na portalu grup jeżeli jej temat wogóle nas nie interesuje. Jako administrator zatwierdzam (lub odrzucam) nowe chętne osoby do "bycia" w grupie i w związku z tym mam możliwość sprawdzenia do ilu innych grup należy kandydat. Zdarzają się dość często osoby , które należą do 300 lub 400 grup a przy rekordziście w momencie gdy chciałem go dodać do swojej grupy wyświetlił się komunikat, że musi zrezygnować z jakiejś innej grupy aby móc zostać dodanym do mojej. Powtarzam więc moje pytanie - po co zgłaszać akces do czegoś co nas nie interesuje. Żeby pochwalić się innym jaki to jestem "działacz społecznościowy" i do ilu grup należę? W takim razie wymień mi np. tylko dziesięć grup gdzie jesteś członkiem i jedną, w której coś napisałeś. Obawiam się, że z odpowiedzią mógłby być niejaki kłopot.
Jest także i taki rodzaj osób, które zaraz po ich dodaniu same chcą dodać wszystkich znajomych ze swojej listy. I tutaj doszedłem do drugiego nurtującego mnie tematu - znajomi na Facebooku. Po co mi 5000 znajomych jeżeli osobiście znam może 30 osób a reszta to osoby obce, które "znam" tylko z ich niku czy nazwiska (nie zawsze prawdziwego) i z tego co wyświetlają na swojej stronie profilowej. A odpowiedź chyba podobna do tej podanej powyżej - jestem udzielającym się i znanym fejsbukowcem. Zobacz ilu mam znajomych w tym znanych aktorów czy sportowców. Tylko z jakiego powodu ten szpan? Czy sam jestem tak mało interesujący, że muszę posiłkować się innymi, znanymi bardziej lub mniej osobami abym czuł się doceniony? Przykre jeżeli taki jest powód tych zachowań.
Pamiętam jak na początku mojej "działalności" na Facebooku otrzymywałem zaproszenia od nieznajomych aby zostać "znajomymi". Myślałem "a co mi tam, zaakceptuję, nic nie tracę". Tak było do czasu gdy nie mogłem zalogować się na swój profil i aby móc to zrobić miałem do wyboru kilka opcji. Jedną z nich była ta ze znajomymi, którą to wybrałem. Znam przecież swoich bliskich to nie powinno być kłopotu z odpowiedziami. Okazało się, że ja myślałem o swoich znanych mi osobiście osobach a pytania dotyczyły tych z mojej listy znajomych "nieznajomych". O nich niestety nie wiedziałem nic. Od tego czasu grono moich znajomych na Facebooku jest naprawdę grupą prawdziwych znajomych i wcale mi to nie przeszkadza, że jest ich tak niewielu. Myślę też na okrojeniu mojej grupy z osób nieaktywnych, które już dawno zapomniały, że do niej należą. Nie ilość a jakość na znaczenie.
Jest także i taki rodzaj osób, które zaraz po ich dodaniu same chcą dodać wszystkich znajomych ze swojej listy. I tutaj doszedłem do drugiego nurtującego mnie tematu - znajomi na Facebooku. Po co mi 5000 znajomych jeżeli osobiście znam może 30 osób a reszta to osoby obce, które "znam" tylko z ich niku czy nazwiska (nie zawsze prawdziwego) i z tego co wyświetlają na swojej stronie profilowej. A odpowiedź chyba podobna do tej podanej powyżej - jestem udzielającym się i znanym fejsbukowcem. Zobacz ilu mam znajomych w tym znanych aktorów czy sportowców. Tylko z jakiego powodu ten szpan? Czy sam jestem tak mało interesujący, że muszę posiłkować się innymi, znanymi bardziej lub mniej osobami abym czuł się doceniony? Przykre jeżeli taki jest powód tych zachowań.
Pamiętam jak na początku mojej "działalności" na Facebooku otrzymywałem zaproszenia od nieznajomych aby zostać "znajomymi". Myślałem "a co mi tam, zaakceptuję, nic nie tracę". Tak było do czasu gdy nie mogłem zalogować się na swój profil i aby móc to zrobić miałem do wyboru kilka opcji. Jedną z nich była ta ze znajomymi, którą to wybrałem. Znam przecież swoich bliskich to nie powinno być kłopotu z odpowiedziami. Okazało się, że ja myślałem o swoich znanych mi osobiście osobach a pytania dotyczyły tych z mojej listy znajomych "nieznajomych". O nich niestety nie wiedziałem nic. Od tego czasu grono moich znajomych na Facebooku jest naprawdę grupą prawdziwych znajomych i wcale mi to nie przeszkadza, że jest ich tak niewielu. Myślę też na okrojeniu mojej grupy z osób nieaktywnych, które już dawno zapomniały, że do niej należą. Nie ilość a jakość na znaczenie.